17 lutego 2012

Zasypało mnie ...nie tylko śniegiem.

Że śniegiem w końcu sypnie można się było spodziewać ,mamy wszak zimę ,ale że z jednej paczki wysypie się taka różnorodność pięknych prezentów , tego się nigdy nie spodziewałam  !!! Tak więc musicie przetrwać ten post bo muszę koniecznie się pochwalić jej zawartością  ... muszę bo inaczej się uduszę ( z radości) ! Paczkę dostałam od pewnej niesamowitej duszyczki ,która w ten sposób okazała sympatię dla mojej tfffurczości i informacji jakie  zamieszczam na blogu . Tak po prostu  , bezinteresownie ...długo jeszcze nie wyjdę z podziwu , nad takimi wyrazami sympatii  !!!
Dziękuję , to za mało !
 A dziękować jest za co , same zresztą zobaczcie ! Z paczki wysypało  się jak z rogu obfitości mnóstwo maleńkich pakuneczków  ,a każdy gustownie zapakowany , ręce zaczęły mi się trząść  z przejęcia i z chęci natychmiastowego rozpakowania , przy zachowaniu resztek silnej woli by nie rzucić się natychmiast do rozpakowania wszystkiego ....zrobiłam zdjęcie ...

silna wola poszła precz , a ja znalazłam się w krainie czarów! I uwierzcie mi na słowo ,przy rozpakowywaniu każdej paczuszki kwiczałam z radości jak małe dziecko! 
Pierwsze wpadły mi do rąk kryształowe zawieszki od żyrandola i już przy nich miałam jarzeniówki zamiast oczu!
Potem było jeszcze lepiej ,bo prawdopodobnie mogłabym oświetlić stadion olimpijski swoimi wybałuszonymi gałkami ocznymi ... przy opisie posłużę się fragmentami listu dołączonego do paczki ...
Stara mała pieczątka z literką A służyła do oznakowania bielizny ...

tak jak tasiemka z inicjałami J.A . ( Jagodowa Anita ... dziękuję ,  sprytnie to wymyśliłaś ), każda szanująca  gospodyni  , haftowała i oznaczała swoją pościel i bieliznę.
Perfumowane serduszko z pięknym inicjałem A , już roztacza swą woń w łazience.
Muszelkowy uchwyt meblowy ...prawdziwy rarytas ... muszę poszukać odpowiednio godnego miejsca dla niego.

Plakietka z napisem Bienvenue  ( Witamy ) ...zagościła w kuchni , tego czegoś brakowało właśnie w tym miejscu.
Osóbka która zrobiła mi tyle niespodzianek jest jak widać utalentowana bo girlandę  zrobiła samodzielnie z kartek starego pamiętnika z lat 1847-1854  znalezionego ....na śmieciach  ...a swoją drogą , jak można wyrzucać takie skarby ,jak dobrze ,że wpadł w Twoje ręce !
Coś  pięknego , dbałość o detale powala ,girlanda zakończona starymi monetami , ozdobiona pięknymi literkami i pieczątkami .

Stare szczypce do cukru.

Plakietka ... he he he ...to chyba miało się odnieść do mojego nazwiska !
Cyferka ze starego zegara  , już znalazła miejsce na witrynie .
Stara książka do historii z 1927 r.  , przeglądając  ją ,piłam pyszną zieloną herbatkę ,którą też dostałam.
Etykietki  , cadeau  i amour  oraz płótno z nadrukiem !
A na koniec mały  ,, souvenir ''  ...chyba domyślacie się już  skąd przybyła do mnie paczka ... mam trochę klimatu Francji w domu . Paczka dotarła w piątek a  radość z prezentów nadal odczuwam ogromną i będę w tym stanie trwać jeszcze długo , długo ,.....  Kochana Basiu , mam nadzieję ,że Twoje życzenia o tym  byśmy kiedyś razem poszalały na BROCANTE  się spełnią , to takie jedno z mych skrytych marzeń ....może... kiedyś ... wszak marzenia się spełniają !
Jeszcze raz po stokroć dziękuję !!!
Jak już się troszeczkę nacieszyłam  podarunkami ,wróciłam  do pracy nad poduszkami . W sobotę organizowany  przez szkołę odbył się Bal Walentynkowy ,  a ja obiecałam zrobić coś na  loterię fantową i tak powstały poszewki z nadrukami przeniesionymi za pomocą Nitro.
Przy okazji kilka moich spostrzeżeń na temat NITRO . Końcówka tego rozpuszczalnika do farb i lakierów z firmy ANSER starczyła mi na jedną poszewkę , był już  wieczór ,zakup  nowego zapasu stał się niewykonalny ,poleciałam do sąsiadki pożyczyć ,  mała NITRO   tym razem firmy OFO   rozcieńczalnik do wyrobów celulozowych ogólnego stosowania  , niestety przy jego zastosowaniu nadruk się rozpływał .
Następnego dnia kupiłam NITRO firmy DRAGON  rozcieńczalnik do wyrobów nitrocelulozowych ogólnego stosowania i ...BINGO ... PRZENOSI DOSKONALE  !!! Zresztą nawet na zdjęciach widać różnicę między pierwszą  ,a drugą poszewką . Doszły mnie też słuchy ,że napis się spiera . Poprzednio wykonane nadruki z marszu,  tak dla pewności zabezpieczyłam Medium do tkanin , teraz sprawdziłam i rzeczywiście nadruk się spiera ,dlatego radzę zabezpieczać go Medium o którym pisałam TUTAJ  ,




Zdjęcie z piątku ,jak widać śniegu brak , słoneczko świeci  i nic nie zapowiadało katastrofy .
Zaczęło sypać i niby też okoliczności przyrody przyjemne bo i temperatura na dworze nie taka straszna ...ale żeby nie było tak miło   zamarzły rury z wodą  , część mieszkańców wsi w tym i my ,  wody od wtorku nie mamy . Wyszło szydło z worka ,że człowiek rozpuszczony jak dziadowski bicz prze dobrodziejstwa cywilizacji  wpada przy takich okazjach w panikę !!! Trochę mi już przeszło katastroficzne nastawienie do zaistniałego zjawiska , oswajam się z myślą ,że wody mogę nie mieć nawet miesiąc  , tak ,że powiedzonko ...byle do wiosny ... jest adekwatne co do sytuacji w jakiej się znaleźliśmy . Trzymajcie kciuki by zmarzlina ziemi puściła i powrócił KOMFORT  posiadania bieżącego dostępu do wody !!! Póki co organizuję się w magazynowaniu  odpowiedniej ilości wody . Całe szczęście sąsiedzi ją mają ,a to dzięki przytomności i rozwadze sąsiada ,który budując dom, dopilnował by rury doprowadzające wodę były wkopane wystarczająco  głęboko   by nawet w największe mrozy nie zamarzały . Przy pomocy węża ogrodowego , napełniliśmy wannę ,wszystkie gary  ,wiadra i wszystko co do tego celu się nadawało ...  chwilami głupawka mnie ogarnia bo znalazłam nawet plus ... suche powietrze mi nie grozi , wilgotność w domu mam teraz idealną .
Byle do wiosny !!!

Jeszcze jedna sprawa  , niestety pojawiam się sporadycznie w blogowym świecie , pomijając już niespodzianki  jakie niesie nam życie , komputer odmawia współpracy i utrudnia mi kontakty wirtualne . Problemy trwają już od dawna , dołożyła jeszcze Tuśka próbując zrobić miejsce na dysku C ...no i zrobiła takie porządki ,że do ładu dojść nie mogę . Informatyk mam nadzieję w końcu znajdzie czas w przyszłym tygodniu i zlituje się nad tym złomem zwanym komputerem.  W związku z  tym  mam też problemy z odpisywaniem na maile , których w ostatnim czasie namnożyło się nadspodziewanie bardzo dużo , wybaczcie ale nie jestem w stanie odpisać na wszystkie !
W listach często powtarzają się pytania na które odpowiedź można znaleźć na blogu , dlatego jakiś czas temu jako pierwszą na pasku bocznym umieściłam wyszukiwarkę . Wystarczy wpisać słowo kluczowe a wyświetlą się posty a nawet komentarze gdzie można będzie znaleźć  więcej poszukiwanych informacji . Mam nadzieję ,że to ułatwi poszukiwania i przepraszam za ewentualne utrudnienia  i proszę nie obrażajcie się na mnie jeżeli nie odpiszę , nie ogarniam po prostu !!!

Ze skutymi lodem rurami w tle pozdrawiam serdecznie i do miłego!

8 lutego 2012

Pudło w swetrze i stolik .





 
Mróz trzyma , miejmy nadzieję ,że prognozy się sprawdzą i trochę popuści ,przyznam się ,że mam już dość ubierania się na cebulę . Co prawda można znaleźć i plusy ,słońce nie kryje się za chmurami i można doładować akumulatory po czym zalecana jest rozgrzewka ku zdrowotności ,tak więc zapraszam na rozgrzewające napoje .

A wracając do poprzedniego  posta ...nie spodziewałam się ,że garderoba wzbudzi u Was takie zainteresowanie , dziękuję za Wasze ciepłe opinie o jej nowym wyglądzie , to naprawdę wiele dla mnie znaczy i daje  kopa do dalszych domowych rewolucji.
              Dziękuję  i serdeczności przesyłam
Garderoba ,garderobą , za to kartony w sweterkach ... te to dopiero namieszały ! 
Prosiłyście o sposób na uszycie, zatem udałam się ponownie do S H w poszukiwaniu kolejnego swetra  ,by pokazać jak powstają pokrowce na kartony,  trzeci karton szczęśliwie jeszcze posiadałam. Trafiły się nawet dwa sweterki  w rozmiarze XXL... ale o wykorzystaniu drugiego  będzie w dalszej części postu.
Po pierwsze , należy wyciągnąć pojedynczą nić dzianiny na wysokości wszycia rękawów , bardzo pomocne jest do tego szydełko , następnie spruć dwa rządki... 
by mięć czym zakończyć dzianinę , oczywiście przy pomocy szydełka .  Tak więc zainteresowane czeka mała dłubaninka . Rękaw odpruć , będzie wykorzystany na pokrowiec pokrywy.  Nie próbujcie rozcinać  nożyczkami , wystarczy wewnątrz rękawa znaleźć szew i przeciąć odpowiednio nitkę a  szew pętelkowy  łatwo się spruje.


 W międzyczasie  można przykleić  do pudła i pokrywy  przycięte na wymiar boków  paski plastikowej, czyli tej czepliwej z haczykami, część rzepu , klejem polimerowym . Druga cześć taśmy będzie przyszywana do dzianiny .

Wyciąć z płótna prostokąt o wymiarach dna kartonu i obrobić na maszynie . Dla ambitniejszych krawcowych ,można  do tego celu wykorzystać drugi rękaw . Radzę wcześniej naciągnąć sweter na karton i zaznaczyć np .szpilką   miejsca wszycia narożników.
Płótno przyszyłam 1 cm. od brzegu  zygzakiem do dzianiny , następnie przyszyć zygzakiem ,  na górnej krawędzi , od wewnętrznej strony pokrowca , pocięte na wymiar paski rzepu  ( część czepiająca ) . W narożnikach zostawić ok. 0,5 cm przerwy między paskami rzepa .

Gotowe .

Trochę trudniej jest z uszyciem pokrowca pokrywy ,ale to dlatego ,że moje kartony były na tyle duże ,że wielkość  rękawa  wykorzystałam maksymalnie naciągając ile się da dzianinę .( wymiar pudła 46 x 27 , wysokie na  36 cm.) 
Na lewej stronie dzianiny zszyć narożniki  pokrowca na pokrywę ,następnie w odległości około 1 cm . przeszyć ściegiem obrębiającym dwukrotnie i dopiero wtedy odciąć nadmiar dzianiny . Odradzam  najpierw ciąć i obrębiać ,jak wiadomo dzianina  się rozciąga i wyjdzie nam falbanka.

Teraz należy przyszyć zygzakiem jeden bok rzepu,  przyłożony stroną czepiającą do dzianiny  , odciąć nadmiar rękawa  , rzep wywinąć do środka pokrowca i przyszyć taśmę dookoła zygzakiem .

Na krótszych bokach , gdzie nie ma nadmiaru dzianiny i nie trzeba przycinać ,wystarczy rzep przyszyć  zygzakiem wewnątrz pokrowca .  Strasznie trudno napisać to w miarę prosto i zrozumiale   ale uwierzcie , staram się jak mogę !

 

Tak to wygląda od środka pokrywy.



Po poszukiwaniach w S H  został mi jeden nadprogramowy sweter , nosić go nie zamierzałam , zresztą szybko znalazłam i dla niego zastosowanie . Powstała dzięki niemu nowa tapicerka na stary puf ...
Trafił do Tuśkowej garderoby dopełniając jej  wystrój .

Wczoraj skończyłam pracę nad stolikiem , dostałam go od Teścia ,który ocalił go przed spaleniem  . Kolejny raz żałuję ,że nie zrobiłam zdjęcia jak wyglądał  pierwotnie , cóż musicie uwierzyć w moje słowa . Nie dość ,że drewno miało kolor jajeczny , to blat żył własnym życiem nie koniecznie w towarzystwie nogi  a może  to noga nie mogła znieść widoku popękanej i pomazanej  farbami politury na blacie . Mąż przyznał się ,że kazał go jednak spalić , szczęśliwie  wpadłam do rodziców jeszcze przed egzekucją  i ocaliłam mebelek.  Po naprawieniu i oszlifowaniu wyglądał już o niebo lepiej...
a intarsja w kształcie gwiazdy na blacie zajaśniała na nowo.

Oszlifowałam  ... i utknęłam przy pracy w Tuśkowej garderobie ,w międzyczasie dumając jak by tu ,,ożywić "  mebelek i tak wydumałam malowanie a la  Róża Wiatrów.  Dla zainteresowanych malowaniem mebli w takie graficzne  wzory , przy pomocy taśmy malarskiej, radzę taśmę na brzegu przykleić  bardzo starannie dociskając np. paznokciem (ja tak robiłam ) i malować lekko rozcieńczoną farbą metodą suchego pędzla . Uniknie się w ten sposób  podciekania farby pod taśmę.
Noga pomalowana za pomocą gąbki  ciemnobeżową  ,po wyschnięciu przetarta i zabezpieczona kremem woskowym .


Blat po naniesieniu wszystkich kolorów przetarty drobnym papierem ściernym , najlepiej sprawdza mi się papier ścierny na cienkiej miękkiej gąbce. Następnie kilka warstw bezbarwnego lakieru akrylowo wodnego, po wyschnięciu przetarte tak jak poprzednio ściernym na gąbce  , na koniec krem woskowy .

Teść podarował mi stolik , a od Mamy męża dostałam kryształowe karafki , stwierdziła ,że sama już nie używa ,a na moje nalewki się przydadzą . Jeszcze we mnie gdzieś popiskuje rezerwa do kryształów , pomalutku się przełamuję doceniając ich urok , ale tylko w formach użytkowanych na co dzień, a nie zbierających  kurz na półkach mebli..

Przy okazji zaprezentuje się butelka z pozytywką ,którą dawno temu wygrzebał z zakamarków piwnicy Teść i sprezentował Tuśce , siedziała przy niej swego czasu i zauroczona przyglądała się  jak wiruje mała baletnica. Swoją drogą ,że ja jeszcze tej piwnicy nie nawiedziłam , kto wie na co bym trafiła ... może by się tam wprosić?


A na pożegnanie ... wyczekując z utęsknieniem cieplejszych dni ... ku zdrowotności  !
Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i do miłego!


Related Posts with Thumbnails