30 grudnia 2011

Dobrego 2012 !

Serdecznie dziękuję za tak wiele świątecznych życzeń , to miłe ,że pomimo przedświątecznej bieganiny miałyście czas i chęci by zostawić tyle ciepłych słów , za co jeszcze raz bardzo dziękuję .
Święta ,były i jak zwykle ten czas za szybko zleciał , jak zresztą cały rok ! No cóż ,chyba się starzeję bo mam ciągłą niewyróbkę , dlatego nie będzie żadnych noworocznych postanowień , najwyżej mały plan na następny miesiąc i na dodatek z dużym prawdopodobieństwem korekty... bez spinania ,za to ze spokojną głową .
I chyba szczególnie tego spokoju Wam życzę w Nowym Roku , bez nerwów i trosk , za to z ogromnymi zasobami zdrowia , twórczych pomysłów i życzliwych ludzi wokół Was !
Szczęśliwego 2012 Roku !!!
Doskonałej Sylwestrowej zabawy ...
i oczywiście szybkiej regeneracji sił po niej !
Do zobaczenia już w 2012 , pozdrawiam serdecznie i do miłego kochani !!!

23 grudnia 2011

Spokojnych Świąt.

Choinka ubrana ,obrus zdobiący wigilijny stół wyprasowany ,prezenty popakowane , na kuchni podskakują pokrywki ... nogi trochę bolą ,tak że wskazana chwila przerwy . Wczoraj przyozdobiłam mój ,, prawie kominek" , i odkąd go mam, nie mogłam się doczekać świąt , by zawiesić na nim świerkową girlandę . Trochę ogołociłam srebrne świerki w ogrodzie , przydały się przyniesione z lasu giętkie korzenie sosny którą powaliła wichura , cienki drucik .... i mam mój długo wyczekiwany świąteczny look kominkowy .
Kilka srebrzysto- białych dodatków , jak co roku świąteczna sroka we mnie, głośno daje o sobie znać ... błyszczy się i migocze ... daje po oczach aż miło .
Choinka jak zwykle zajęła swój kącik , praktycznie niezmienna od kilku lat ...
stół wstępnie przygotowany ...


a ja moi mili już dziś , z ogromną przyjemnością chciałam wszystkim przekraczającym Jagodowe progi życzyć

Spokojnych i Radosnych Świąt , pełnych miłości , spędzonych w gronie życzliwych Wam ludzi , zdrowia i wytchnienia i wszystkiego czego tylko sobie wymarzycie.
Tradycyjnie , chociaż wirtualnie , dzielę się z Wami opłatkiem ...
Wesołych Świąt moi mili !

Uściski świąteczne ślę , pozdrawiam serdecznie i do miłego.

20 grudnia 2011

Galanteria stołowa .

O dziwo wyrabiam się z planem , cierpi na tym jedynie życie blogowe , o zgrozo ! Zdjęcia z ostatniej fazy porządków czyli polerowania mojej malutkiej jak na razie kolekcji galanterii stołowej ( lubię to określenie ) zrobione w zeszłym tygodniu i tak z dnia na dzień przesuwałam zamieszczenie posta hamowana kolejnymi przedświątecznymi zadaniami .
Przy okazji pucowania , wszystkie moje stołowe przydasie znalazły się w jednym miejscu , to się pochwalę co do tej pory uzbierałam , oczywiście w efekcie polowań na starociach za okazyjne ceny !
Pierwsza to moja perełka , mała musztardniczka do której po jakimś czasie udało mi się nabyć małą łyżeczkę .
Podwójny pojemnik na konfitury też bardzo lubię , niezbyt często zdarza się , by trafić komplet ,więc dumna jestem okrutnie z tak udanego polowania .
Maselniczka niestety niekompletna ,pan w sklepiku ze starociami ,gdzie ją nabyłam , nadzieją jednak mnie natchnął bo prawdopodobnie pokrywkę w swoich zasobach też posiada ,tylko nie wiadomo kiedy się na nią natknie . Poczekamy , zobaczymy czy starczy mi cierpliwości i nie zamęczę go dopytywaniem o znalezisko.

Natomiast ta maselniczka chociaż każda część z innej parafii jest w codziennym użytkowaniu , aż dziw ,że się tak dopasowało.

Miałam nic nie robić przeróbkowo ,jednak w zeszłym tygodniu w klamociarni w ,, PROMOCJI ŚWIĄTECZNEJ ''... natknęłam się na deseczkę z haczykiem ... coś tam kiedyś się na niej prezentowało ... i właśnie ten haczyk natchnął mnie by zrobić kuchenny przydaś , jak się okazało bardzo praktyczny przy kucharzeniu. Malutka miseczka w końcu się przydała , jedynie co musiałam zrobić to wyciąć uchwyt na nią i zamontować go na deseczce...
wielka łycha do mieszania czy próbowania jest teraz w każdej chwili pod ręką . Jak ja lubię ułatwiać sobie życie w ten sposób ... he he .
Melduję ,że działania kuchenne już rozpoczęte i tak na próbę z myślą o świętach w zeszłym tygodniu powstało ciasto ,zlepek trzech przepisów + moje modyfikacje . Nieskromnie powiem ,że jest rewelacyjne , idealne dla czekoladoholików a ja posiadam takich w domu , tak więc przepis wpisałam do ulubionych , Jeżeli jest ktoś , kto lubi słodycz w czekoladowej postaci proszę oto przepis na
Tort marchewkowo -czekoladowy
1,5 szklanki mąki tortowej
1 łyżeczka sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżka kakao
50 g orzechów włoskich startych na drobnych oczkach ( sprawnie i szybko przy użyciu robota kuchennego , ale można też posiekać bardzo drobno nożem )
Suche składniki wymieszać w misce.
1,5 szklanki marchewki ( startej na drobnych oczkach)
0,5 szklanki oleju (np. kujawski )
0,5 szklanki rodzynek ( wcześniej namoczonych )
4 jajka (jeżeli małe to nawet 5 )
1 szklanka cukru pudru
Białka ubić na sztywno , żółtka z cukrem pudrem zmiksować na puszystą masę .Do suchych składników dodać olej ,marchewkę ,zmiksowane żółtka , wymieszać dodać ubite białka i delikatnie połączyć na jednolita masę ,na koniec dodać rodzynki . Piec w małej tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia około 50 minut w 180 stopniach C . Pod koniec sprawdzić dla pewności drewnianym patyczkiem czy się upiekło.

Krem.
250 g serka mascarpone
0,5 szklanki cukru pudru
2 tabliczki mlecznej czekolady
Czekoladę rozpuścić w ciepłej kąpieli wodnej ,lekko przestudzić . Mascarpone zmiksować na puszystą masę z cukrem pudrem , dodać roztopiona czekoladę, zmiksować.
Ostudzone ciasto przeciąć na 3 części i przełożyć kremem . Odstawić do lodówki na co najmniej 2 godziny by krem zgęstniał.

Smacznego !
Przyjechali goście, krem nie zdążył zgęstnieć ale ciasto i tak zniknęło ... znaczy smakowało.

Jeszcze jeden przepis ,który zaginął mi na kilka lat , aż dziw ,że pomimo przeprowadzki odnalazł się niedawno i z tej radości zrobiłam od razu pierogi z farszem mięsnym . Rewelacyjne ciasto drożdżowe , idealnie plastyczne ! Zrobiłam już wersję świąteczną z farszem z kapusty i grzybów. Ciasto wychodzi za każdym razem ,a że lubię ułatwiać sobie życie wszystko robi za mnie robot kuchenny , składniki do michy i się samo robi i jeszcze wychodzi...jak ja to lubię !!!
Ułatwiłam sobie i tu ,robiąc zdjęcie zguby , oryginalny przepis z nadzieniem z soczewicy , polecam bo też go kiedyś popełniłam i smakował ( po najechaniu myszką na zdjęcie radzę otworzyć w nowej karcie , pojawi się większy format dla zainteresowanych przepisem ).
Na koniec zmodyfikowana forma szpicy choinkowych ... no w końcu wygląda to tak jak miało być od początku! A pomogły w tym srebrne plastikowe bombki , które mogłam kleić w dowolnych konfiguracjach.
Pozdrawiam serdecznie jeszcze przed świątecznie i do miłego !!! Kuchnia wzywa !

6 grudnia 2011

Ozdoby świąteczne .

Mijają dni grudnia i jak zwykle kolejna kartka z kalendarza jest dla mnie zaskoczeniem ... już 6-ty ... mało czasu , pewnikiem za tydzień panik załączy mi się na dobre ,czy zdążę ze wszystkim się wyrobić . Jedno na razie mam z głowy, kilka ozdóbek adwentowych , ale ,ale ... póki co ...
wszystkim Mikołajom serdeczne życzenia ślę i oby ten jeden wyjątkowy Mikołaj pamiętał o nas , przekupstwem się posłużę tak tradycyjnie , w postaci ciepłego mleka i ciasteczka !

Tak więc z pewnym poślizgiem zaprezentuje się dziś , nowsza wersja kalendarza adwentowego , chociaż starego Tuśka nadal używa z wielkim upodobaniem. Dawno temu mignęły mi w necie lampki choinkowe z lnianymi klosikami na żaróweczkach , w tym roku postanowiłam wykorzystać pomysł i zrobić coś takiego w formie adwentowego kalendarza .
Posunęłam się nawet krok dalej , bo kable obszyłam cienkim płótnem , na żarówkach zamontowałam osłonki ze sztywnego lnu ( nasączony klejem ,dostępny w sklepach z dodatkami krawieckimi ) z ręcznie namalowanymi cyferkami.
Lnianą osłonkę wystarczy okręcić cyferką do tyłu ...i tak mija mi kolejny dzień grudnia ...a panik czyha .

Druga niedziela adwentu minęła nie wiadomo kiedy ...
co prawda stroik na tę okazję powstał na czas . Druciane ślimaki na zawieszki po raz kolejny przydały się ,tym razem zawisły na nich lampioniki zrobione ze słoiczków po przyprawach obszytych lnem z namalowanymi cyferkami .

Rozkręciłam się i zaczęło mnie nosić ... ostatni kawałek siatki hodowlanej zamienił się w stożek , miałam go wypełnić szyszkami ale na razie stoi w nim świeca a na siatce ...
przypięte klamerkami umościły się gwiazdy ,link na stronę ze sposobem na ich wykonanie znalazłam niedawno u Sylwii z My happy home ...
oraz bombki ... dyskotekowe zakupione ostatnio w PEPCO.
Z szyszek na razie powstało takie coś ...
wieniec opleciony eukaliptusem plus trochę mchu .
Mech za to w dużej ilości przydał się i w końcu zrobiłam to , co nie udało się zrobić w zeszłym roku . Okleiłam nim stożki i teraz na pewno przypominają choinki.
Kolejne PEPCO-we zakupy , lampiony...
i szpice na choinkę ... trochę pomodziłam by zamieniły się ... właściwie sama nie wiem w co. W każdym razie będą ozdobą wigilijnego stołu.
Z resztek lnu zrobiłam listki pomaziane białą farbką i odrobiną srebrnego brokatu , przydadzą się do dekorowania na krótko przed świętami .

Na koniec ,bo nie mogłam się powstrzymać, wersja wieczorowa adwentowych dekoracji .

Pozdrawiam serdecznie i do miłego !!!

29 listopada 2011

Tablica w starej ramie i mały odlot.

Starą ramę znad drzwi wejściowych dostałam jakiś czas temu od Koci ,zresztą wywiozłam od niej sporo drewna przeznaczonego na przemiał ,no cóż już tak mam , obojętnie nie przejdę obok drewnianych rzeczy , które jeszcze można wykorzystać tak jak w tym przypadku.
Owszem , wyglądała dosyć nieciekawie , pokryta wieloma warstwami farby , pod którą znikły zupełnie jej frezowane kształty. Zastanawiałam się, jak by tu pozbyć się tej skorupy i padło na myjkę ciśnieniową . Rzeczywiście szło nieźle , a pod koniec nawet stwierdziłam ,że nie ma sensu dokładnie czyścić , skoro powstały ....
piękne spękania farby , przynajmniej będzie ciekawszy efekt.
Ze starych desek zrobiłam plecy i półeczkę oraz wycięłam wyrzynarką wsporniki.
Zainspirowana kolorem farb na kawałku starych drzwi ( również przytarganych w tym samym transporcie ) pomalowałam farbą w kolorze oliwkowym.
Na ramie , kolor został naniesiony tylko na spękane pozostałości farby ...
a wsporniki i plecy pomalowane w całości z delikatnymi przecierkami na rantach , spękania na ramie wystarczająco zadają vintagowego szyku , prawda ?
A teraz o odlocie ... migają od początku postu na zdjęciach skrzydełka , które były tak naprawdę produktem ubocznym .
Wszystko zaczęło się od poszukiwań jak najprostszego wykroju pluszaka , który był potrzebny Tusi na zajęcia techniczne . Tadaaam ..... oto miś prototyp , powstał na szybko by przekonać się o stopniu trudności wykonania i niewątpliwej urodzie tego pana .
Wykrój najprostszy z najprostszych ,więc zapodam ,może czyjejś latorośli przyda się w przyszłości.
-----------------------------------------------------------
Tak właśnie szukając w necie wykroju , trafiałam najczęściej na Tildy i ich urocze skrzydełka .Przypomniało mi się ,że kiedyś llooka pokazała podobne , które zresztą bardzo mi się spodobały ....no i produkcja ruszyła ...odlotowa. Uszyte z szarego grubego płótna i pomalowane białą farbą do materiałów , przecierki na płótnie jak widać też fajnie wyglądają.
Takie trochę umęczone , obszarpane , umazane farbą ... a jednak ulotne ......no wypisz wymaluj prawie jak ja ... ha ha ha ! Z wyjątkiem tej ulotności , chociaż czasami ciężko mi wrócić myślami na ziemię , fakt.
Na dzisiaj wystarczy , zostawiam Wam jeszcze kolędę na powitanie ,widzę że na blogach świątecznie zaczyna się robić. Jedna z naszych ulubionych ,,W kropki zielone " tekst ks. J. Twardowskiego , muzyka K. Dębski. Słucham i też coś tam działam w świątecznym klimacie , ale to już następnym razem .
Pozdrawiam serdecznie i.....
Related Posts with Thumbnails