22 grudnia 2010

Fotel !!!

Wreszcie skończyłam mojego rupiecia! Dumna i blada jestem do rozpuku, bo od roku obchodziłam go jak zepsute jajko ,wątpiąc w swoje możliwości w przywróceniu go do życia. Zakupiony na giełdzie, na początku roku za rekordowo niską cenę ,chociaż stan w jakim był w pełni ją usprawiedliwiał. Lustro było w pakiecie , po prostu dałam pole do popisu mojej drugiej połówce w negocjacjach ceny, a że uwielbia transakcje wiązane dokoptował je , twierdząc ,że jeżeli kupuje kilka rzeczy, zawsze uda mu się więcej utargować (???) Jak zwał tak zwał , z czasem zaczęło mi się podobać i to bardzo , zostanie właśnie takie ... ta łuszcząca się farba nadaje mu przecież tyle uroku. Jedynie ramę muszę skleić ,co by lustro któregoś pięknego dnia nie wypadło.
Ramę fotela oszlifowałam do surowego drewna pozostawiająca w zagłębieniach trochę poprzedniego koloru bejcy , potem pomalowana rozcieńczoną beżową za pomocą gąbki . Po wyschnięciu jeszcze jedna warstwa rozcieńczonej białej , na koniec delikatne przecierki i krem woskujący.

Tapicerowanie szło nawet gładko ,jednak tworzenie od podstaw poduszki siedziska i szycie dla niej pokrowca okazało się dla mnie nie lada wyzwaniem. Między innymi dlatego tak długo to trwało , więcej , nad tym medytowałam ,niż robiłam.

Tak wyglądał tuż po zakupie ....nędza ... ale nędza z potencjałem . Obok stoi stoliczek ,też nędza tylko innego rodzaju , nawet nie wiem czemu ten mebel służył, w pilśniowym blacie miał kilka dziur ,widocznie coś miał jeszcze na nim zamontowane . Kupiłam go wyłącznie dla drewnianych nóżek, stał sobie spokojnie i chyba czekał na ten fotel , bo gabarytami idealnie nadawał się na podnóżek do niego .
Po zdjęciu starej tapicerki fotel wziął się i rozpadł ..... ha ha ha ... przynajmniej łatwiej było go oszlifować.
Na nowo sklejony w towarzystwie stolika przygotowanego do tapicerowania.
Dzisiaj króciutko ,tylko kilka migawek z tapicerowania , jeżeli będzie kilka osób zainteresowanych tapicerowaniem tego typu fotela ,zamieszczę post o tym ,bo profilaktycznie trochę zdjęć napstrykałam.
Komplecik z podnóżkiem , małe a cieszy!



Dzisiaj jest naprawdę w telegraficznym skrócie , przez ten fotel miałam straszne tyły w przygotowaniach świątecznych , od poniedziałku latam jak za przeproszeniem kot z pęcherzem , powolutku opanowuję sytuację . Wczoraj z Tusią ubrałyśmy choinkę, bo moje słoneczko od ponad tygodnia na domowym chorobowym ,ale jest już na szczęście lepiej . Jeszcze jedna wizyta kontrolna przed nami , miejmy nadzieję że już bez żadnych zaleceń leczniczych !
Dziękuję bardzo , ale to bardzo za pamięć i karteczki z życzeniami ,dziewczyny jesteście kochane! Aga , llooka ,Elle moc uścisków ślę ,bo kartek przez ten fotel niestety nie zrobiłam w tym roku.Paskuda ze mnie i w pierś się biję ,że się w końcu poprawię!

Cóż, pozostaje mi złożyć Wszystkim życzenia Świąteczne ....a jakie, to chyba każdy indywidualnie wie najlepiej czego sobie zażyczyć dlatego z całego serca życzę Wam ,by wszystkie marzenie , pragnienia i plany się spełniły !!!!
SPOKOJNYCH ,WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA KOCHANI!!!!

I OCZYWIŚCIE MOC PREZENTÓW !!!!!!!!

Do miłego ,następnego .
Pozdrawiam serdecznie i lecę do kuchni nadrabiać zaległości w przygotowaniach!

10 grudnia 2010

Coś na kształt choinki .

Zamarło mi trochę życie blogowe, a wszystko przez fotel ,moje kolejne tapicerskie wyzwanie . Mniej więcej jestem w połowie drogi do zakończenia pracy, ale jak tak dalej pójdzie to i tak nie wiem czy zdążę przed świętami . Podchodzę do niego jak diabeł do święconej wody , niby zaczyna już coś widać i pewność siebie ,że dam radę wzrasta ale i tak co chwilę robię przerwy i łapię się za cokolwiek innego żeby odreagować ! Przez to ,nie wiem po co ,zaczęłam kilka innych rzeczy ,leżą rozgrzebane , a mój warsztatowy chaos woła o pomstę do nieba !
Jednym z efektów przerw w tapicerowaniu i mojego miotania się po warsztacie, są takie niby choinki. Kartonowe stożki ,oklejone mchem i masą papierową ,wpadły mi w ręce przy okazji porządków , miałam je okleić dodatkowo mchem ,niestety zima mnie zaskoczyła ....?.... śnieg odciął mnie od zasobów leśnych , za to zyskały nową oprawę .Wykorzystałam stare zdobycze giełdowe , drewniane zwieńczenia tralek przy schodach i szklane zawieszki ,dla których kupiłam kiedyś, koszmarną plastikową podstawę od lampy .... wiecie jak to jest.... zakup ,, na pewno się przyda ...kiedyś ....do czegoś ...."
W drewnianych kulach zamocowany kawałek pręta zbrojeniowego....bo tak ładnie zardzewiał...na to stożki że szklanymi zawieszkami ..... może być ,przypomina to choinkę ? Sama już nie wiem ,czy przez ostatnie zmagania tapicerskie ,moje postrzeganie nie uległo zwichrowaniu.


Wczoraj przy kolejnej przerwie , zagoździkowałam pomarańcze .

,,Odpaliłam" też jemiołowe drzewko...

pachnie pomarańczowo-goździkowo....
pomalutku wkrada się do domu świąteczna atmosfera .
Zdjęcia w sztucznym świetle wyszły takie sobie , wszystko ma pomarańczowy odcień .... będzie do tego pasowała jeszcze jedna pomarańcza ... ta wschodząca co rano i budząca nas do życia. Jedyny plus wyrębu lasu , że mogę teraz przy ładnej pogodzie, oglądać taki widok.
Koniecznie muszę PODZIĘKOWAĆ WSZYSTKIM za tak liczne komentarze ,jakie zostawiacie pod każdym postem, tyle miłych i ciepłych słów ,to dla mnie ogromna zachęta do dalszego zmagania się z materią . Tylko dzięki Wam, miałam odwagę zabrać się za tapicerowanie fotela , będzie to w 50 % Wasza zasługa!!! Mam nadzieję ,że w następnym poście zaprezentuję efekty , trzymajcie za mnie kciuki!
Pozdrawiam serdecznie i do miłego !
Related Posts with Thumbnails