24 lutego 2009

Klatka i lustro.


Tak wyglądają teraz , wszystkie odpadki znalazły swoje miejsce . Z drewnianego kręgu, miedzianych listewek i żeliwnego elementu ,powstała klatka np. dla kwiatka. Miedzi nie malowałam ,poczekam aż się utleni i powstanie naturalna patyna .I jak tu coś wyrzucić ? Miedziane listwy przeleżały prawie 20 lat w piwnicy ,to prawie cud,ze nie zaginęły podczas przeprowadzki ! Pobiłam swój rekord w chomikowaniu.





Do klatki ,niedługo zawitają hiacynty .Kiedy w pełni rozkwitają ,mają tendencję do niebezpiecznego przechylania się ,mam nadzieję ,że klatka temu zapobiegnie .



Z ramki , tralki i podstawy ,powstało lustro .



Rama z lustrem ,zamontowana jest na małej toczonej części od karnisza . W ten sposób ,lustro można obracać nie poruszając podstawy, o 360 stopni.



Pytam się męża :Podoba Ci się ? Odpowiada : Ładne ,ale te lilijki harcerskie nie bardzo.


Ręce mi opadły ,"lilijki harcerskie"....... tłumaczę ,ze to o wiele starszy symbol ,o którym może przeczytać np. tutaj . Harcerz się znalazł !




20 lutego 2009

Jak to u mnie, nieraz bywa....


Prowadząc blog ,spotkałam się z wieloma wyrazami sympatii z waszej strony i słowami aprobaty dla mojego modzenia , za co BARDZO DZIĘKUJĘ . Ostatnio dostałam kilka miłych maili , a w nich pytanie , w jaki sposób to wszystko co robię powstaje .
Od zawsze , interesowałam się wystrojem wnętrz ,architekturą ,lubiłam budować i przerabiać.
W czasach szkoły podstawowej , zbudowałam sobie półkę nad biurko . Stwór to był niebywały ,plątanina desek i listewek , ale służył dzielnie przez kilkanaście lat.

Kiedy wprowadziłam się do swojego pierwszego mieszkania ,wyżywałam się przy wyburzaniu ścian , malowaniu, tapetowaniu i przerabianiu mebli. Pamiętam jak metodą prób i błędów , za pomocą starej miotły zrobiłam tzw. "baranka " na ścianie . Co prawda w czasie wykonywania tych " pasjonujących" czynności ,więcej zaprawy wylądowało na mnie , niż na ścianie . Pierwsze efekty przypominały wodospad błotny , aniżeli pożądaną strukturę ,daleko było do ideału .
Pewne remonty ,przeprowadzałam pod wpływem chwili .Razu pewnego mąż wraca wieczorem do mieszkania , a tam brakuje jednej ściany ! ( Dobrze ,że była z bloczków gipsowych ,łatwo i szybko poszło .)

Odkąd zamieszkaliśmy w naszym domu , moja wyobraźnia nie ma ograniczeń ,przestrzeni mam pod dostatkiem. Nie muszę martwić się o miejsce na szlifowanie, przecieranie, cięcie i innego typu czynności ,przy wykonywaniu których jak wiadomo , powstaje nieziemski bałagan.
Na początku robiłam bardziej praktyczne projekty , jak np. barierki i drewniana podłoga na tarasie .
( Tęsknię już za zielenią)



Dumna jestem też z wybudowanej budy dla psa ,porządna z podwójnymi ścianami a pomiędzy styropian 5 .Zdjęć nie będę może pokazywać ,bo nie każdego to zainteresuje .Tak samo jak małej cieplarni ,która powstała pod wpływem chwili ,bo pozazdrościłam sąsiadom pomidorów własnej produkcji.

Właśnie ..."pod wpływem chwili " ,powstaje najwięcej rzeczy . Zdarza mi się zatrzymać na czymś wzrok i nagle pojawia się pomysł, wiem ze posiadam " coś " co mogę dopasować i powstanie "coś" zupełnie nowego . Te moje "olśnienia" mają też swoje złe strony .Kiedy zaczynam biegać po domu ,zbierać przeróżne komponenty zapominam o Bożym świecie. Tylko w styczniu ,zwęgliłam tosty ( zepsuty toster) i przypaliłam masło (spalony garnek ) .Za każdym razem w kuchni szaro od dymu to mało powiedziane! Trzeba było przeprowadzić gruntowne porządki , łącznie z myciem ścian i praniem zasłon.Chyba nigdy nie miałam tak czystej kuchni . Wliczając pylicę po szlifowanie lodówki przed malowaniem ,odwaliłam generalne sprzątanie 3 razy w ciągu trzech tygodni!

A teraz taki mały przykład , jak jeden przedmiot zmienia swoje pierwotne zastosowanie .

Zaczęło się od drewnianego żyrandola w łazience .
Chciałam mieć podobne kinkiety przy lustrze . Szczęśliwym trafem mój M. kupił pięcioramienny ,wybrakowany żyrandol na giełdzie różności ,

Dwa ramiona dołączyły do lustra . Kolejne dwa zamieniły się w świeczniki.


Reszta elementów posłużyła do wykonania nogi dla dziecięcego manekina .Korpus nabyty za grosze w klamociarni .

Zostało ostatnie ,piąte ramię ,plus trochę wszelakiej zbieraniny ,owoc mojego chomikowania. Jeszcze kilka dni temu wyglądało to tak:
Powstał wiszący świecznik.

















Na koniec ,mam dla was mała zabawę z wyobraźnią . Z tych wszystkich rzeczy ,powstaną dwa przedmioty dekoracyjno-użytkowe .Jeśli macie ochotę i jakieś pomysły ,co z nich może powstać ,napiszcie .
Miłej zabawy.

14 lutego 2009

Świętujemy Walentynki.

Na blogach zrobiło się Walentyno-serduszkowo . A u mnie w dniu Św.
Walentego ,"zapuszkowałam" anioła w klatce ,Tak trochę przekornie , niech siedzi na miejscu i po obcych nie lata.



Wieczorem idziemy na Bal Walentynkowy, przygotowania w toku.Jeszcze tylko ,namalować sobie twarz ,co trochę mi zajmie ,bo rzadko to czynię. Porządek na głowie właśnie został uczyniony i fruuuu...... w śniegowcach na bal .Śniegu coraz więcej i więcej

Przed chwilą mój Walenty przyniósł bukiecik....miło. W taneczny nastrój delikatnie wprowadza mnie muzyka Buena Vista Social Club i mój ulubiony utwór Chan Chan.

Miłego wieczoru.


11 lutego 2009

Szkatułka i podpórka pod książkę.

Ostatnio zaczęłam gromadzić ornamenty drewniane ,z myślą o zmianie wyglądu mebli w sypialni .W poszukiwaniach zapędziłam się na Allegro ,jest tam rzeczywiście duży wybór ,ale llooka nakierowałam mnie na sklepy z tego rodzaju dodatkami . Co prawda wybór malutki , ale zawsze coś na miejscu . Postanowiłam poćwiczyć na czymś mniejszym ,zanim zabiorę się za komodę . Padło na skrzyneczkę po zestawie do otwierania wina . Przymocowałam ornamenty , całość pomalowana (3 kolory farb) i przetarta . Pod pędzel wpadł też chromowany świecznik.










Dzięki uprzejmości znajomego ,który zajmuje się renowacją fortepianów ,posiadam kilka różnych podpórek pod nuty . Najbardziej zniszczoną , taką, której nie było szkoda pociąć ,zamieniłam w podpórkę pod książkę .
















A to już docelowe miejsce podpórki w kuchni.


Pomarańczowo zrobiło się u mnie ,a to za sprawą Olli ,która narobiła mi apetytu na tego rodzaju słodkości . Dzisiaj zabieram się za smażenie ,mam nadzieję ,że nie przypalę ,co ostatnio dosyć często mi się zdarza .





Zdjęcia dla Violcio11 , lampa malowana metodą suchego pędzla .





4 lutego 2009

Skrzynka po owocach i końcówki od karniszy.

Wszystko zaczęło się od skrzynki po owocach ,gdzie ja miałam oczy ,że wcześniej nie dostrzegłam tej cienkiej sklejki z której jest zrobiona ! Jest świetna do wycinania różnorakich kształtów. W końcu mogłam zrobić etykietki do nalewek z wykorzystaniem nut. Ale jak to u mnie bywa ,zanim rozbroiłam skrzynkę na części pierwsze , natknęłam się na końcówki od karniszy . Zamieniły się w ozdobne chwosty.
Potrzeba tylko ,tych kilka rzeczy.







Szkoda, że znalazłam tylko jedną końcówkę ,taką naprawdę starą z łuszczącą się farbą .wystarczyło ją tylko maźnąć złotym kremem . Dla mnie najładniejsza .
Z zakładkami do książek ,było trochę trudniej .Chyba wymyśliłam sobie zbyt skomplikowany kształt .Cały czas myślałam ,żeby się nie zaciąć .......i oczywiście jak pomyślałam tak zrobiłam .Chyba to mnie zmobilizowało i udałam się do znajomego ,który ma specjalną wyrzynarkę do takich rzeczy . Na miejscu wyciął mi trzy jednakowe zakładki .

Całą resztę mozolnie wycinałam nożykiem z ostrzem trapezowym .



Powstały upragnione etykiety do nalewek .

Postanowiłam poeksperymentować z nutami ,zaimpregnowałam je bezbarwną akrylową wodną .Powstało coś na podobieństwo pergaminu , który doskonale się nadał do ozdobienia abażuru .
Lampa zakupiona latem ,na giełdzie klamociarskiej ,przemalowana i przetarta .
Related Posts with Thumbnails